wtorek, 25 listopada 2014

#7 - Geneza - "Do trzech razy sztuka..."



Siódma geneza, siódmy wiersz do omówienia (oficjalnie). Tym razem kolejność w datach publikacji zostanie zachowana, tak więc zabieramy się za: „Do trzech razy sztuka…”

   Myśl jest prosta – do trzech razy sztuka, prawda? Czasem od razu wychodzimy z nadzieją, że coś w końcu musi się udać, zwłaszcza kiedy dwa razy zawiodło. No nie? Czasem mówimy to najzwyczajniej spontanicznie. Właściwie to, kiedy zwrócimy uwagę, że faktycznie coś nam się udało za trzecim razem. Pamiętamy o tym wszystkim odnośnie pozytywów, jednakże zapominamy odnośnie negatywów. Kiedy coś dobrego przydarza się nam dwa razy pod rząd, rzadko kiedy do głowy przyjdzie myśl, że do trzech razy sztuka, jednakże kiedy ponosimy porażki dwa razy z rzędu, za trzecim musi być lepiej.
   Negatywnie – przypominamy sobie o powiedzeniu; Pozytywnie – zapominamy o powiedzeniu. Czasem sobie myślę, że ten wiersz był nawet czymś w rodzaju apelu o to, aby w trakcie paru zwycięstw, mieć świadomość, że to kolejne może okazać się tak naprawdę porażką. Należy mieć oczy szeroko otwarte w obu przypadkach, bez wyjątku. Mieć nadzieję w przypadku porażek, dążąc do zwycięstwa oraz mieć uwagę w przypadku zwycięstw, aby uniknąć porażek. Taką złotą myślą zakończę rozważania głównego sensu wiersza.
   Ostatnim razem oraz paroma poprzednimi (nawet nie pamiętam), chyba nie podałem okoliczności powstania wiersza. Tym razem niestety będzie tak samo, otóż prawdopodobnie przeżyłem coś, co zmusiło mnie do wyksztuszenia sensu „do trzech razy sztuka”. Wówczas to zaiste były fajki i alkohol. Inspiracja numer jeden.

Pozdrawiam,

Adrian Charytoniuk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz