Kolejna geneza, tym razem pominę jeden
wiersz pt: „Niech on się nauczy choć tyle”. Jeśli ktoś mi kiedyś przypomni
(albo sam sobie przypomnę), to jeszcze do niego wrócę, ale dziś idziemy o jeden
dalej, który pamiętam bardzo dobrze. A mianowicie: „Gąbki zazwyczaj, to właśnie
my”.
„Jakie gąbki? Co on pierdoli?”, prawda? Cóż,
tak, można nas porównać do gąbek. Oczywiście miałem tutaj na myśli płaszczyznę
emocjonalną. Lubimy czasem się komuś wygadać, prawda? I w tym jest cały sens
wiersza. Mówimy, opowiadamy innym o naszych problemach; koleżanki mówią sobie o
tym, co ostatnio kupiły; koledzy rozmawiają o ostatniej kolejce meczy w lidze
angielskiej czy hiszpańskiej itp. Itd. Każda taka rozmowa niesie ze sobą jakieś
emocje, prawda? Intensywniejsze bardziej lub mniej, ciekawsze bardziej lub
mniej. I nasiąkamy tym, kiedy słuchamy innych. Wraz z rozmową wsiąkają w nas
emocje tych słów od tej osoby. A później my z kolei wygadujemy się komuś innemu
i „wyciskamy się” z tego, co w siebie nabraliśmy wcześniej.
Takimi gąbkami właśnie jesteśmy. Czy tego
chcemy, czy nie. Są to rzeczy mimowolne, bezwarunkowe. Każdy coś czuje. Pustka
czy obojętność także są uczuciami. Taki więc był zamysł wiersza, zwrócić na to
uwagę. Jak chomiki w kółku, tak my biegamy w tym kole „nasiąkania i wyciskania”.
Na dziś, to tyle.
Pozdrawiam,
Adrian
Charytoniuk
P.S. Choć za Coldplay'em nie przepadam, to wrzucę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz